Stres – wróg czy przyjaciel?

 8 minut

autorka: Magdalena Sokołowska-Leger
coach i trener umiejętności psychospołecznych

Psycholodzy definiują stres jako reakcje i napięcia wewnętrzne wywołane różnego typu czynnikami, np. przykrymi zdarzeniami życiowymi. Często też stres pojawia się, kiedy mamy do czynienia z dużą rozbieżnością między naszymi możliwościami, a wymaganiami danej sytuacji. Odczuwamy go, gdy w naszym przekonaniu nie jesteśmy w stanie sprostać oczekiwaniom wobec innych lub samych siebie. Niektórzy badacze rozróżniają stres pozytywny i negatywny. Ten pierwszy – zwany inaczej eustres – to stosunkowo lekki stan napięcia, który mobilizuje do działania. To on powoduje, że jesteśmy podekscytowani, lepiej się koncentrujemy i zapamiętujemy. Drugi to dystres, który charakteryzuje się bardzo wysokim poziomem napięcia.

U zarania dziejów

Aby dobrze zrozumieć fenomen stresu musimy się cofnąć wiele lat wstecz. Kiedy nasi praprzodkowie stawali twarzą w twarz z niebezpiecznym drapieżnikiem, w ich organizmach uruchamiała się seria reakcji fizjologicznych, której komunikat był dość prosty: „uciekaj albo walcz”. Cały proces świetnie przedstawia Mike Clayton w książce „Zarządzanie stresem. Jak sobie radzić w trudnych sytuacjach”. Ciało migdałowate będące częścią układu limbicznego mózgu wykrywa niebezpieczeństwo. Następnie centrum dowodzenia przejmuje podwzgórze, które stymuluje metabolizmem, dając sygnał nadnerczom, aby wydzieliły do krwiobiegu hormony adrenaliny („uciekaj”), noradrenaliny („walcz”) oraz kortyzol. W organizmie serce bije w zawrotnym rytmie, rośnie ciśnienie krwi, zwiększa się zdolność płytek do agregacji. Oddech znacznie przyśpiesza, dostarczając też większe ilości tlenu do mózgu. Powiększają się źrenice, procesy trawienne zostają wyłączone, zwiększa się dopływ krwi do mięśni, które dodatkowo otrzymują glukozę. Cała ta kaskada reakcji zwiększa czujność i koncentrację, dając dodatkowe pokłady energii. Wszystko po to by… przeżyć. W takich okolicznościach stres jest naszym największym sprzymierzeńcem. Jednak ten fascynujący mechanizm sprawdza się w obliczu zagrożenia życia. A co jeśli stres utrzymuje się dłużej?

XXI wiek, czyli w szponach stresu

Dziś już nie musimy stawiać czoła groźnym drapieżcom chcącym nas pożreć. Jednak współczesny świat rzuca nam inne wyzwanie: pośpiech, wygórowane oczekiwania, brak stabilizacji itp. I mimo że nie ma bezpośredniego zagrożenia, ta wszędobylska presja uruchamia w nas tryb „uciekaj albo walcz”. Organizm jest w pełnej gotowości i czeka na ujście nadmiaru energii. Co dzieje się kiedy nie neutralizujemy reakcji na stres, co gorsza przez dłuższy czas? Warto przyjrzeć się temu bliżej, bo przewlekłe stany napięcia mają bardzo negatywny wpływ na nasze zdrowie. Przede wszystkim cierpi układ krążenia, co może doprowadzić do zakłócenia pracy serca, nadciśnienia, czy zawału. Skutkiem chronicznego stresu są też zaburzenia snu, a w konsekwencji przemęczenie. Spada odporność organizmu, pojawiają się problemy skórne, opryszczka, bóle pleców i szyi. Cierpi też układ trawienny, co w konsekwencji może prowadzić do wrzodów żołądka, dwunastnicy. Przewlekły stres może prowokować problemy natury psychologicznej: płaczliwość, agresywność, lęki czy depresję. Jak zatem okiełznać złowrogiego demona?

Strony: 1 2 3