Prawo dla bezprawia

 3 minuty

Farmacja Praktyczna

Zbuntował się Pan przeciwko decyzji Rady Powiatu, nakazującej Pańskiej aptece dyżury nocne?
Na początku rozmawiałem, tłumaczyłem, a teraz się procesuję. Żyjemy w Unii Europejskiej, w realiach gospodarki rynkowej, gdzie nie powinno się zmuszać nikogo do pracy za darmo. Więcej – do dokładania własnych pieniędzy do tej pracy.

Nie udało się przekonać członków Rady Powiatu?
Kiedy rozmawiałem z jej członkami wydawało mi się, że rozumieją moją argumentację. Dokładnie wyliczyłem, ile kosztuje mnie nocny dyżur. Wykazałem przy tym, że nie istnieje potrzeba nocnego dyżurowania w tym konkretnym mieście, ponieważ pacjenci po prostu nie przychodzą do naszej apteki w nocy. Być może wynika to z faktu, że do całodobowej apteki na Dworcu Głównym w Gdańsku mają zaledwie 10 km. Podałem przykłady z krajów Unii Europejskiej, gdzie za taką „służbę” aptekarze dostają wynagrodzenie od instytucji odpowiedzialnych za ochronę zdrowia. Tymczasem nasze prawo każe za to płacić właścicielom aptek.

Czasami nocny dyżur pełni właściciel, wówczas nie musi płacić dyżurantowi…
To fakt, a rano staje przy pierwszym stole i cały dzień wydaje leki. To się kłóci ze zdrowym rozsądkiem.

Rada Powiatu ma obowiązek zasięgnąć opinii samorządu aptekarskiego. Czy Izba Aptekarska poparła Pana?
Tak popiera mnie… ale do tej pory wydawała decyzje pozytywne.

???
Dostałem obietnicę, że każda następna będzie negatywna.

Uff, trochę mnie to przeraziło. Wydawało mi się, że Izba Aptekarska reprezentuje interesy aptekarzy…
Oczywiście, dlatego bez poparcia Okręgowej Izby reprezentującej farmaceutów nasz głos się nie liczy.

A media? Przecież ta argumentacja jest logiczna, a prawo wydaje się być z punktu widzenia właściciela apteki bezprawiem. Czy zwracaliście się do prasy, telewizji?
Media stanęły po stronie Rady Powiatu, nie poparły naszego protestu. Dlatego wiem, że nie oglądając się na nikogo muszę działać sam. Złożyłem skargę na decyzję Rady Powiatu, niestety uznano ją za bezzasadną. Następnym krokiem było złożenie skargi do Sądu Administracyjnego (czekam na termin pierwszej rozprawy), potem do Trybunału Konstytucyjnego, by na końcu skargę skierować do Strasburga.

Długa droga…
Długa, ale nie mam wyjścia, muszę ją przejść. Zwróciłem się o pomoc do Rzecznika Praw Obywatelskich, obiecał pomóc.

Czy wielu jest takich zbuntowanych aptekarzy?
Wielu. Często się o nich pisze w prasie, niestety, tak jak mówiłem, media zwykle nie stają po naszej stronie. Wielu jest też takich, którzy się do podobnych niesprawiedliwych nakazów przyzwyczaili i nie protestują.