Sprzedaż leków na równych prawach

 7 minut

Recepta pro familiae na własny gabinet lekarski

Dziś nikt się nie orientuje, ile właściwie dany lek kosztuje – ani farmaceuta, ani lekarz, ani tym bardziej pacjent. Dlaczego tak się dzieje?
Faktycznie, ceny zmieniają się z dnia na dzień, w zależności od apteki. Przyczyną jest system rabatowania – producenci leków rabatują hurtownie, a te z kolei rabatują apteki. Można zadać pytanie: kto na tym korzysta? Ponieważ leki refundowane są ze środków publicznych, upusty i rabaty powinny trafiać do płatnika, czyli NFZ. Tymczasem trafiają do systemu pośredniczącego, ale nie do wszystkich w równym stopniu. Nie każda hurtownia i nie każda apteka korzysta z upustów w tej samej mierze i dlatego ceny leków są różne w różnych aptekach.

Dużo mówi się o upustach dla pacjentów. Ale czy rzeczywiście te upusty przekładają się na cenę leku dla pacjenta?
Jest różnie. Pacjent dostaje ułamek tego, co powinien. Poza tym pacjenci nie są traktowani sprawiedliwie, bo apteki udzielają bardzo różnych rabatów. W dużych miastach w tym względzie jest spora różnorodność i upusty są większe. W mniejszych są niewielkie lub nie ma ich w ogóle. To z kolei wpływa na kondycję tych ostatnich i złe postrzeganie takich aptek przez pacjentów, bo często na ich półkach są droższe medykamenty.

Przygotowując projekt ustawy opieraliście się Państwo na opiniach ekspertów, m.in. prof. Stevena Simoensa – autora analizy systemów refundacyjnych w krajach UE oraz dr Andrzeja Cylwika, współautora Zielonej Księgi.
Tak, obaj eksperci byli gośćmi specjalnego posiedzenia Senackiej Komisji Zdrowia w maju tego roku i obaj poruszyli ważne kwestie. Rekomendacje prof. Simoensa dotyczyły wprowadzenia zakazu udzielania rabatów w aptekach, co w przyszłości dostarczyłoby dodatkowy bodziec dla transparentnej konkurencji cenowej i poprawiłoby przejrzystość rynku. Z kolei według dr Andrzeja Cylwika potrzebne są działania oszczędnościowe, np. upublicznienie cen producenta, wprowadzenie jednolitych cen leków sprzedawanych na receptę i wprowadzenie obowiązku stosowania receptariusza ambulatoryjnego.

Jakie są główne korzyści proponowanej ustawy?
Najważniejsze zmiany, które wprowadza projekt ustawy, to m.in. dwie odrębne ścieżki wpisywania leków na listy refundacyjne, w zależności od rodzaju leku (innowacyjny czy generyczny). Jedna ścieżka dotyczy leków o statusie monopolisty (objętych ochroną patentową). Tu głównym kryterium wpisu na listę refundacyjną będzie nowa wartość terapeutyczna leku, czyli stosunek jego kosztów do efektów zdrowotnych. Druga dotyczyć będzie leków podlegających regułom wolnego rynku, a więc medykamentów oryginalnych po wygaśnięciu ochrony patentowej oraz leków generycznych. W tym przypadku kryterium wpisu będzie stanowić konkurencyjność cenowa leku. Cena takiego leku nie będzie mogła przewyższać ceny najdroższego preparatu z listy refundacyjnej. I co najważniejsze – wydzielenie dwóch ścieżek postępowania, w zależności od sytuacji rynkowej leku, pozwoli na zautomatyzowanie procesu wpisywania leków generycznych na listę refundacyjną. Trafi na nią każdy lek, zawierający obecnie refundacyjną substancję czynną, którego cena nie przewyższa ceny najdroższego preparatu z listy refundacyjnej.

A jaka procedura ustalania cen będzie utrzymywana wobec leków monopolistycznych?
Po zaopiniowaniu leku przez AOTM przeprowadzane będą negocjacje między Zespołem ds. Refundacji a producentem, dotyczące ceny sprzedaży i wielkości dostaw leku. Dopiero na tej podstawie Minister Zdrowia będzie podejmował decyzję o refundacji leku.

Czy listy refundacyjne będą aktualizowane tak jak do tej pory?
To zależy od Ministra Zdrowia. My proponujemy – tak jak dotychczas – raz na trzy miesiące.

Jakie są nowe rozwiązania, dotyczące limitów refundacyjnych?
Obecnie limit jest wyznaczany na podstawie tylko jednego kryterium – ceny najtańszego leku. Pomijane jest drugie, kluczowe – dostępność leku na rynku. W konsekwencji tylko niewielu pacjentów może kupić najtańszy lek, ponieważ nie ma go na rynku w wystarczającej ilości. Tym samym z półek schodzi lek droższy. Nowa ustawa zakłada wyznaczanie limitu refundacji na lekach dostępnych, mających określony procentowo udział w rynku. Propozycja PZPPF to 30 proc.

Czy apteki będą na równych prawach?
Tak, wszystkie apteki powinny sprzedawać leki na równych warunkach handlowych. Ustawa zapewni równe traktowanie podmiotów.

Nowy projekt po raz kolejny porusza kwestię tzw. ceny sztywnej?
Tak, bardzo ważne jest wyjaśnienie nieporozumienia związanego z określeniem „cena sztywna”, bowiem ona nie oznacza ceny niezmiennej. Jesteśmy za wprowadzeniem reguł wolnego rynku. Uważam, że producent może kształtować cenę w zależności od warunków rynkowych i konkurencji. Sztywna cena oznacza jednak, że ma on obowiązek stosowania w obrocie ceny, co do której umówił się z klientem, czyli z Ministerstwem Zdrowia i NFZ, aby we wszystkich aptekach była ona jednakowa. Oczywiście, może ją zmienić i zamiast udzielać rabatów hurtowni – obniżyć urzędową cenę leku.

Co na tym zyskają pacjenci?
Przede wszystkim zyskają łatwiejszy dostęp do leków. Zmniejszy się ich udział we współpłaceniu za leki refundowane. Producenci leków zostaną zmuszeni do konkurencji cenowej na poziomie cen urzędowych, dzięki temu zmniejszą się koszty leków zarówno ponoszone przez pacjentów, jak i NFZ. Po wprowadzeniu ustawy poprawi się również jakość leczenia i dostęp do rzeczywistych innowacji farmaceutycznych.

I wreszcie receptariusz – to zupełnie nowa propozycja skierowana do lekarza i pacjenta?
Tak, receptariusze to zalecenia terapeutyczne z podaną ceną sprzedaży danego leku. Dzięki nim pacjent w gabinecie lekarskim będzie mógł zapytać o cenę zapisanego leku, a lekarz będzie w stanie zaordynować najbardziej optymalną kurację. Standardy farmakoterapii powinny zostać opracowane przez Naczelną Radę Lekarską i wprowadzane do stosowania przez MZ. Dodatkowo terapia powinna zostać dostosowana do możliwości finansowych pacjenta. Przepisywanie drogich leków skutkuje tym, że część z nich nie podejmuje terapii, bo nie stać ich na wykupienie drogich leków. Receptariusze to rozwiązanie, które funkcjonuje w większości krajów europejskich, z wyjątkiem Malty, Portugalii, Bułgarii i Polski właśnie.