„Szyte na miarę” dla polskich pacjentów

 8 minut

autor: mgr farm. Piotr Merks
Prezes zarządu Piktorex Sp. z.o.o., dyrektor ds. rozwoju biznesu Aegate Polska, wykładowca CM UMK w Bydgoszczy

wywiady zebrał: mgr farm. Damian Świeczkowski
I Katedra i Klinika Kardiologii, Gdański Uniwersytet Medyczny, Katedra i Zakład Technologii Postaci Leku w Bydgoszczy

Mimo ustawicznego postępu nauk medycznych oraz farmaceutycznych manifestującym się doskonaleniem metod diagnostycznych oraz terapeutycznych, rokowanie w wielu chorobach przewlekłych, np. w niewydolności serca – nadal pozostaje niekorzystne. Dowodem na to jest chociażby śmiertelność u pacjentów z niewydolnością serca, gdzie blisko połowa osób ze zdiagnozowaną niewydolnością serca umrze w ciągu 5 lat od rozpoznania. Jednym z głównych czynników wpływających na to zjawisko jest wysoki stopień nieprzestrzegania zaleceń terapeutycznych (non-adherence) przez pacjentów. Ciekawym sposobem na walkę z tym problem jest wprowadzenie do praktyki klinicznej i rozpowszechnienie stosowania etykietopiktogramów. Polską odpowiedzią na światowe standardy jest projekt „Lekolepki”, którego pomysłodawcą jest mgr farm. Piotr Merks z Katedry Technologii Postaci Leku, Collegium Medicum w Bydgoszczy.

– Projekt prowadzony jest we współpracy m.in. z Międzynarodową Federacją Farmaceutyczną, Szpitalem Dziecięcym w Ottawie w Kanadzie oraz Królewskim Towarzystwem Farmaceutycznym. Tak naprawdę zrodził się z rozmowy z lekarzami, którzy zauważyli potrzebę prostego sposobu, przekazania nieraz zawiłej informacji medycznej pacjentom – wyjaśnia mgr farm. Piotr Merks, pomysłodawca i twórca projektu „Lekolepki”. – Projekt nie jest prosty i trwa już od 11 lat. Pierwszą przeszkodą było znalezienie wysoce wykwalifikowanych grafików, którzy zaprojektowali etykietopiktogramy. Opracowywany jest również program komputerowy, który będzie ułatwiał wybranie odpowiedniej lekolepki przez aptekarza. Najważniejsze jest jednak to, że dzięki projektowi poprawi się jakość opieki nad polskim pacjentem.

Pomysł pozornie prosty
Pomysł wprowadzenia etykietopiktogramów do praktyki klinicznej jest tylko z pozoru prosty. Etykietopiktogramy to specjalnie zaprojektowane obrazki, które zawierają istotne dla pacjenta informacje związane ze stosowaniem produktów leczniczych, np. że lek jest potencjalnie toksyczny, ponieważ charakteryzuje się wąskim indeksem terapeutycznym czy też pozostałe informacje na temat pory stosowania leku, dawkowania czy interakcji, np. z sokiem grejfrutowym.

– Powszechnie wiadomo, że pacjenci zapamiętują tylko niewielką ilość informacji otrzymywanych w gabinecie lekarskim czy aptece. Inną kwestią pozostaje to, na ile komunikat otrzymany od lekarza czy farmaceuty jest zrozumiały dla pacjenta – wyjaśnia mgr farm. Damian Świeczkowski z I Katedry i Kliniki Kardiologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, koordynator projektu „Lekolepki”. – Związane jest to m.in. z indywidualnymi kompetencjami zdrowotnymi, tzw. health literacy, czyli tym, jak pacjent rozumie terminologię medyczną i w konsekwencji, jak wprowadza ją do codziennej terapii.

Złożony proces walidacji
Procedura wprowadzenia do praktyki klinicznej etykietopiktogramów jest zadaniem złożonym i wieloetapowym opartym na opisanej w literaturze metodologii. Ale to właśnie wysoka jakość procesu walidacji daje pewność, że piktogramy będą przydatne i pomocne dla pacjentów. Dokładne omówienie metodologii wykracza poza ramy tego artykułu, ale warto wspomnieć o dwóch etapach.

– Pierwszy to ocena piktogramów pod kątem tzw. guessability („zgadywalność” – definicja autorska), która ma odpowiedzieć na pytanie, czy pacjent rzeczywiście właściwie rozumie przekaz zawarty na piktogramie – wyjaśnia mgr Świeczkowski. –  Drugi to przejrzystość tzw. translucency („jasność przekazu” – definicja autorska) – podczas, którego pacjent określa w skali od 1 do 10 spójność grafiki zaprezentowanej na piktogramie z informacją, która była pierwotną intencją twórców projektu.

Strony: 1 2 3